Swego czasu towarzyszyłam pewnemu wpływowemu mężczyźnie w operze.
 
Lubię tego typu sztukę. I nie chodzi mi o poziom znacznie wykraczający poza rozrywkę dla maluczkich. Przede wszystkim chodzi o elegancką oprawę, styl w jakim przekaz dociera do odbiorcy, chłód wyzierający z ducha dystynkcji, jaki unosi się podczas trwania opery...
 
Dość jednak o kulturze wyższej. Skoncentrujmy się bardziej na sprawach bardziej przyziemnych, a dokładniej rzecz ujmując - cielesnych... Oto bowiem opera rozgrywająca się na moich oczach była jedynie zasłoną dymną; zasłoną przed prawdziwą sztuką...
 
W scenie, w której dane mi było zagrać, główna rola przypadła w udziale istocie niezwykle pięknej. Motyl, który tego wieczoru stał się prezentem, z lekkością, rzekłabym - z gracją spoczął na moim... łonie. To miejsce upatrzył sobie szczególnie, powodowany ciekawością i lubieżnymi myślami swojego właściciela.
 
Gdy podczas antraktu rozkoszny motyl zagościł na dobre między mymi udami, nie byłam jeszcze świadoma tego, co nastąpi. A działo się, oj działo...
 
Gdy salę pokrył mrok a scenę wypełniła muzyka towarzysząca znakomitej grze artystów, mój spektakl zaczął toczyć się w zupełnie innym wymiarze. W świecie, w którym się znalazłam, nie było strawy dla ducha, tylko dla ciała. To moja cielesność była w centrum uwagi.
 
Mając między nogami wibrator w formie motyla, który zmysłowo "położył" skrzydła na mojej muszelce, z trudem opanowywałam emocje. Te jednak były nie do opanowania. A wszystko za sprawą towarzyszącego mi mężczyzny.
 
Dyskretny pilot, który dzierżył w dłoni, był wyznacznikiem aktywności rozkosznego owada. Wystarczyło uruchomienie przycisku, a motyl wzbijał się do lotu, przyprawiając moje ciało o przyjemne dreszcze...
 
Długa, czerwona suknia, a pod nią ekskluzywna bielizna erotyczna, skutecznie skrywały drżenie ud i lubieżne pulsacje wyposzczonej szczeliny, niestety słodki grymas malujący się na mej twarzy nie pozostawiał złudzeń co do rozkoszy, która skutecznie mnie pochłaniała.
 
Całe szczęście, że operowe arie artystów skupiały na sobie spojrzenia przybyłych gości. Gdyby nie to, wszystkie oczy zwróciłyby się w moją stronę, a dokładniej rzecz ujmując - na moje łono, które przyjemnie zwilgotniało...
 
Byłam tak napalona, że zaczęłam mruczeć podobnie jak rozkoszny gadżet erotyczny. Co ciekawe, mężczyzna, któremu towarzyszyłam, zachowywał kamienną twarz i stoicki spokój. Bawiła go cała sytuacja, więcej - podniecała go świadomość władzy nad moimi emocjami. Dlatego, bez żadnych oporów, hojnie wykorzystywał cały wachlarz możliwości dyskretnego pilota.
 
To musiało zakończyć się słodkim finałem, i tak też się stało. Nim opera dobiegła końca, rozkosz wypełniła każdy fragment mego ciała, po czym zniknęła w niebycie słodkiego zatracenia niczym motyl unoszący się nad pachnącą kwieciem łąką. Nigdy bym nie pomyślała, że motyl może dać kobiecie tyle przyjemności...
 

Dodaj komentarz


Szukaj

Newsletter

Zapisując się na newsletter, zgadzam się na przetwarzanie danych osobowych, akceptując warunki Polityki prywatności.
BIGtheme.net http://bigtheme.net/ecommerce/opencart OpenCart Templates