Sex party rozbudza zmysły i ubiera rozkosz w cielesne szaty. Dziś mogę powiedzieć, że znam to z autopsji...
Gdy wracałam wczoraj do domu, byłam lekko na rauszu, który nie pozostawał bez wpływu na moje zmęczenie. Gdy jednak mój Ukochany zatrzymał samochód i powiedział do mnie: ściągnij majtki, od razu nabrałam pełnej świadomości...
- Ale jak to, tu, teraz, w tym miejscu? - zasypywałam pytaniami kierowcę-lubieżnika.
- Tak, tu, teraz, rób to powoli, chcę napawać się tym widokiem.
Jak powiedział, tak zrobiłam.
Dłoń kochanka powędrowała na moje łono i delikatnie na nim spoczęła.
Samochód jechał, z radia leniwie sączyła się muzyka, a ja między szeroko rozstawionymi udami czułam zachłanny dotyk kierowcy.
- Ze schowka wyjmij czarny woreczek i otwórz go - padło kolejne polecenie.
Po chwili w samochodzie rozbrzmiał dźwięk wibratora, który rozkosznie drażnił moją muszelkę...
Jechaliśmy niemal w milczeniu. Niemal, bo głuchą ciszę przerywały jedynie dźwięk wibratora i cicha muzyka z radia.
- Zrób sobie dobrze na moich oczach - kochanek ujawnił swoje oczekiwania.
- Ach, oj, och, hmm - moje westchnienia wypełniały wnętrze samochodu, zaś kochanek rósł w moich oczach... Widziałam jak w jego kroku budzi się do życia rozkosz, ta jednak miała dojść do głosu dopiero w domu...
Nim do niego trafiłam, orgazm zawładnął moim ciałem. Pierwszy z wielu. Ku mojej radości i ku spełnieniu oczekiwań kochanka...