- Szczegóły
-
Opublikowano: niedziela, 31, maj 2020 15:45
Striptizerka opowiada, jak pandemia zrujnowała branżę erotyczną
Branża erotyczna – jak wiele innych branż – też dostała w kość przez pandemię koronawirusa. Kluby nocne pozamykane, jak radzą sobie tancerki? Magda, striptizerka z jednego z dużych polskich miast, opowiada, jak wygląda życie jej i innych sex workerek na kwarantannie. Nie jest łatwo. Niektóre dziewczyny, często imigrantki, ledwo wiążą koniec z końcem, ratunkiem są często streamy na kamerkach.
Nazywasz siebie striptizerką czy tancerką erotyczną?
Mówię o sobie striptizerka. Tancerka erotyczna to raczej tożsama nazwa, tyle że bardziej ogólna. Można być tancerką erotyczną w wielu miejscach: kabaretach czy burleskach. Ja pracuję w klubach nocnych. Zaczęłam w nich tańczyć w 2015 roku, ale miałam w tym czasie kilka dłuższych przerw.
To dobra praca?
Praca jest specyficzna, na pewno nie dla każdego. Wiele dziewczyn, które próbuje swoich sił jako striptizerki, się nie odnajduje. Czasem próbują się przemęczyć dla pieniędzy, ale na dłuższą metę to nigdy nie wychodzi. Musisz być pewna siebie, wygadana, nie wstydzić się swojego ciała i nagości. Powinnaś być przyzwyczajona do ciągłego zamieszania i tego, że ciągle się coś dzieje. A chyba przede wszystkim musisz być przygotowana na każdą sytuację i umieć się dopasować.
Zdradzisz, ile zarabiałaś przed pandemią?
Zarobki są najczęściej w tygodniówkach. Ja wychodziłam na kilka tysięcy zł.
A teraz?
Nie straciłam na szczęście wszystkich dochodów, bo inwestuję pieniądze i mam co miesiąc z tego tytułu jakiś zysk. Nie duży, ale zawsze coś. Aktualnie żyję głównie z oszczędności i zarobków ze streamów na kamerkach.
Chyba nie wszystkie Twoje koleżanki mają tyle szczęścia? Pandemia mocno uderzyła w Waszą branżę.
Kiedy ogłosili zamknięcie klubów, w pierwszej chwili pomyślałam: „fajnie, w końcu będę mieć czas dla siebie”. Odpocznę, posiedzę w domu, pozałatwiam w końcu jakieś zaległe sprawy. Taki urlop. Jednak początkowo miało to być 14 dni. W miarę rozwoju sytuacji i śledzenia doniesień szybko zdałam sobie sprawę, że to nie skończy się wcześniej, niż po miesiącu. I właśnie wtedy zaczęłam się martwić.
Żadna z nas nie ma jakiejś sensownej umowy o pracę, nic nam nie przysługuje. Nie mamy podstawy wynagrodzenia, nie możemy iść na L4, mamy tylko tipy i prowizje. Nie każda striptizerka zarabia tyle samo, każda żyje inaczej i inaczej wydaje. Znam dziewczyny, które pracują dużo dłużej niż ja i nie mają nic – żyją z tygodnia na tydzień w wynajętym mieszkaniu i często zalegają z czynszem.
Wspomniałaś o pracy na kamerkach na kwarantannie. Dużo Twoich koleżanek poszło w Twoje ślady?
Nie, niewiele dziewczyn przeniosło się na kamerki. Nie wiem, czy koncepcja im nie odpowiada, czy nie wpadły na taki pomysł. Generalnie kamerki, inaczej streamy, to bardzo szeroki temat. Nie wszystkie muszą być koniecznie rozbierane, nie wszystkie są porno na żywo. Wszystko zależy od konkretnej strony internetowej.