Handel kobiecą bielizną...
Czysty zysk na brudnych majtkach. Kobiety chętnie dorabiają, mężczyźni jeszcze chętniej prowadzą skup
Andrzej ogłoszenie zamieścił tydzień temu. Kupi damską, noszoną i niepraną bieliznę. Majtki, staniki, co będzie pod ręką. Wymagania ma niewielkie - dostarczycielkami bielizny powinny być panie od 28. do 40. roku życia. - Propozycje oraz ustalenie szczegółów w wiadomościach. Proszę o konkretne propozycje - pisze. Na największych serwisach ogłoszeniowych w Polsce codziennie pojawia się kilkanaście takich ogłoszeń. To tylko dla fetyszystów? Nic bardziej mylnego.
Marek już na samym początku zaznacza, że jest fetyszystą kobiecej bielizny - "lubi zapach kobiecy utrwalony na tych częściach garderoby". Dostarczycielek bielizny szuka najczęściej w Warszawie i okolicach. - Dyskrecja gwarantowana. Ceny od 50 złotych - pisze. Bieliznę można przekazać mu tylko osobiście, po wcześniejszym ustaleniu formalności. Raz już go oszukali. Nie chce dać się naciąć po raz kolejny.
Marcin z Katowic opublikował swoje ogłoszenie na popularnym wśród internautów portalu. Od wczoraj jego anons wyświetlono ponad 5 tysięcy razy. Pisze tak:
- Prowadzę skup damskiej noszonej niewypranej bielizny, którą odsprzedaję dalej za granicę.
Cena do ustalenia. Współpraca stała i jednorazowa. Zapraszam do kontaktu Panie, które szukają dodatkowego zarobku. Jeśli jesteś facetem i masz dostęp do niewypranych majteczek żony, córki, siostry czy kogokolwiek napisz, a na pewno się dogadamy.
Nie trzeba daleko szukać, by na portalach z ogłoszeniami znaleźć też anonse od kobiet.
Jest wśród nich ogłoszenie Moniki. - Na co dzień pracuję w dużej korporacji, która wymaga ode mnie dress codu. Pod eleganckim kostiumem lubię nosić elegancką bieliznę, którą chętnie Ci sprzedam, żebyś mógł sprawdzić, jak pachnie najseksowniejsza laska w biurze! Mam 25 lat, 170 cm wzrostu i ważę 52 kg. Mogę sprzedać Ci majtki (możesz sam wybrać fason i konkretny model, wyślę Ci zdjęcia) i pończochy, również staniki sportowe (uprawiam dużo sportu) - pisze kobieta.
Cena? 50 złotych.
Patrycja przygotowuje także indywidualne zamówienia. - Bielizna może być noszona też w zależności od Twoich potrzeb od dwóch do pięciu dni max. Jesteś zainteresowany, napisz. Tylko poważne oferty z propozycją cenową będę rozważała.
Business is business
Beata ma 21 lat. Studiuje w Szczecinie. Na swojej używanej bieliźnie zarabia od ponad pół roku. Biznes się kręci, a ona ledwo nadąża z realizacją osobliwych zamówień.
- Wiadomo, nie chwalę się tym wśród znajomych, to nie jest coś, z czego jestem dumna. Przyznam jednak, że to łatwa kasa, przyzwyczaiłam się do tych kilku dodatkowych stówek miesięcznie. Swoich klientów pozyskałam poprzez ogłoszenie, szybko odezwało się kilkunastu facetów. W tej chwili mam już stałych odbiorców, kilku. Utrzymujemy luźny kontakt, ale bez przesady. Im bardzo zależy na zachowaniu prywatności, niektórzy kilka razy upewniają się, że wyślę przesyłkę na dobry adres, że będzie dyskretnie opisana, itd. Nie zabiegam o nowych klientów, nie mam też strony w internecie. Czasami trafia się na naprawdę niezłych zboczeńców. Niektórzy nalegali na spotkanie lub odbiór osobisty zamówienia.
23-letnia Marta, studentka z Katowic, jest już dość znana w tej branży. Ma swoją stronę internetową, kilkadziesiąt fotek i bogaty wybór konfekcji. Jej fani codziennie bombardują ją wiadomościami. Nowych klientów zdobywa "z polecenia" lub po prostu łowi na forach internetowych poświęconych fetyszom.
- Dopieszczam ich swoimi wiadomościami, dodaję zdjęcia, jakie sobie życzą - nie jestem na nich naga, nigdy nie pokazuję za dużo. Wiem, że by ich zatrzymać, muszę być najlepsza. Nie oszukujmy się, to wstydliwy biznes, ale bardzo dochodowy. Potrafię sprzedać kilkanaście sztuk bielizny tygodniowo, oprócz tego dostaję różne prezenty. Klienci są w stanie zapłacić każdą sumę, ale według mnie nie są to kwoty wygórowane - zwykle kilkadziesiąt złotych, zależy też od wielkości zamówienia. Moim klientom bardzo zależy na zachowaniu prywatności, mnie również. To nie tylko kwestia wzajemnego zaufania, ale także pewności, że dostaną to, czego pragną. Niektórych interesują tylko rajstopy, inni chcą znacznie więcej. Nie ma reguły. Nie wiem, w jakim dokładnie wieku są moi klienci, ale wiem, że większość z nich ukrywa swoje dość nietypowe upodobania przed partnerkami. Nie dziwię się, to raczej nie jest coś, o czym człowiek opowiada znajomym przy piwie.